Thursday 23 July 2009

Utonieci w malownioczosci cz.III. ostatnia

12.o7.2009

Po zejsciu (zjechaniu) z gory Misen, rozpoczelismy wizytacje w rozlicznych miejscach swietych, na cale szczescie skupionych w promieniu dosc przystepnych odleglosci.

Ponizej: kamienne ogrodki w swiatyni Daigan-ji (boga muzyki). Przy swiatyniach i kapliczkach zawsze znajduje sie miejsce w ktorym mozna/nalezy obmyc rece uzywajac specjalnej chochelki. Korzystalam z tego przywileju przy kazdej okazji, byleby tylko zamoczyc choc czubek palca w czyms chlodnym, orzezwiajacym i dodatkowo uswiecajacym :) Arturo zapewne korzystal z przywilejow urlopowicza, w mysl zasady ''przeciez jestem na wakacjach!'' i o ile nie wystapila krytyczna koniecznosc, staral sie stronic od wody. Na moje szczescie koniecznosc ta nastepowala kazdego wieczora :) 


Pan ponizej () wydaje sie mowic: ''Nigdy nie przestawaj sie usmiechac, nawet jesli twoje krabowe odnoza wioda cie prosto w strone restauracji''... Osobiscie przepadamy, od czasu do czasu przekasic sobie male odnozko... jednak patrzac na to urocze stworzonko... ;)  

Ulice roily sie od mniejszych i wiekszych przyszlych przysmakow. Nad tym kaskiem spedzilismy pare minut obfotografywujac z kazdej strony. Wstydliwy i skromny szybko przepelzl w strone japonskiej jadlodajni i dalismy mu w koncu spokoj, wszak mama uczyla ze nie wolno bawic sie jedzeniem ;)

Widok zza swiatyni Itsukushimai- jina na O-torii

I samo Torii juz w trakcie przyplywu

Itsukushima -jina (ponizej) unosi sie na wodzie przyplywu (od niej pochodzi druga, mniej popularna, acz wlasciwsza nazwa wyspy -Itsukushima). Jest ona poswiecona czteram boginiom: Munakata (bogini morza), Ichikishima-hime (bogini bezpiecznej podrozy), Tgitsu-hime (bogini szczescia) i Tagori-hime (bogini spelnienia) i jest jedna z najwazniejszych swiatyn. Drewniane korytarze o bialych scianach i czerwonych belkach podporowych sa jednym z najwiekszych skarbow kulturowych Japonii. Dla nas moze ciut przeludniona za dnia, za to noca, gdy na wyspie niemal nie ma zywego ducha, wyglada najpiekniej, oswietlona kamiennymi latarniami i okraglymi lampionami z bialego papieru.



Kolejna na naszym szlaku byla swiatynia sekty Shingon nalezacej do buddzmu ezoterycznego - Dasisho -in, gdzie  przekonano nas o wyzszosci ogrodowego mnicha nad znanym skadinad z Polski ogrodowym krasnalem :) Przy czym zageszczenie mnichow ogrodowych na metr kwadaratowy bylo zastraszajace... 

...mnichow ogrodowych i kosmity (obiekt o blizej niezidentyfikowanym znaczeniu)...

Zycie religijne buddystow, mimo rozmaitych rygorystycznych praktyk tak naprawde usiane jest rozlicznymi ''drogami na skroty''. Zamiast czytac rozlegle tomy religijnych ksiag mozna przejechac sobie reka po rolkach zainstalowanych na schodach swiatyni i z glowy. Na innych schodach mozna sobie zaoszczedzic lat pracy zakrecajac rolkami przynoszacymi niewyobrazalna fortune :)



Budda ''medyczny'' i jego pomidorowe puszki :)



Nasze kulturalne zrodla nie roznia sie jednak tak bardzo... Obok wszedobylskich mnichow natknelismy sie jednak na dosc spore ilsoci wizerunkow ''siedmiu krasnoludkow''. Poswiecono, im nawet jeden z budynkow swiatyni , czczac jako bostwa szczescia.

Kolejne niezidntyfikowane bostwo: krcik, vel zabol, vel borsuk, vel..?:)

Wielka mandala usypana z kolorowego piasku przez tybetanskich mnichow.

Daisho-in, ze wzgledu na bogactwo wrazen, zakamarkow, ciekawostek i wypasione okolicznosci przyrody, i niepowtarzalne..., stala sie jedna z naszych ulubionych japonskich swiatyn :) Zachwyt nasz wyrazony zostal finalnym uderzeniem w dzwon.

Malowniczosc Miyajimy wyczerpala nas do cna, jak rowniez piekielne temperatury z ktorymi przyszlo nam obcowac. Zwiedzania bylo co nie miara i resztka sil wdrapalismy sie do ostatniego przystanku na naszej turystyczbej liscie: Senjokaku-hall. Po przestapieniu progu hallu kojacy chlod podcial nam nogi i walnelismy zwlokami o antyczna drewniana podloge. Spedzilismy dlugie chwile na wpatrywaniu sie w architekture sufitu i rozkoszowaniu sie cudownym przeciagiem, wymarzonym cieniem i swietym spokojem :) 




...i na koniec pozegnanie z Miyajimowym jelonkiem:)

No comments:

Post a Comment