Thursday 30 April 2009

''Beat your wife on the wedding day, and your married life will be happy''

...glosi, jakze niespodziewanie nietrafne, japonskie przyslowie ;) Nie mozemy sie doczekac, az w pelni zaczerpniemy z tej studni osobliwosci jaka jest kraina Kwitnacej Wisni! Juz wkrotce ruszamy zaglebiac sie w stolicy kraju po brzegi obfitujacym w nieprzyzwoicie unikatowe zyciowe madrosci. Plus popluskamy nasze wygodne europejskie... zwyczaje w szalonej mieszance wschodniej kultury, ultranowoczesnego zycia i wielowiekowej tradycji czajacej sie na kazdym kroku. A poki co, doskonale znamy sie tylko na ulamku niepokojaco dziwacznej japonskiej rozrywki, ktorej w chwilach slabosci dostarczaja nam ''japanese shows'' (www.youtube.com). 


Co do przygotowan... Uzbrojenie w przewodniki zdaje sie nie wystarczac, takze dzielnie wspomagamy sie siecia, ktora rozswietlila nam m.in co mozna zakupic we wszechobecnych vending machines-automatach do sprzedazy (odpowiedz: wszystko, od zywych homarow, po bielizne osobista), czemu w lukrowanych paczkach czyha nadzienie z fasoli, czy jak odnalezc wlasciwy przycisk na panelu centrum sterowania toaleta... I tu uklony kolejne trzeba skierowac w kierunku niezastapionego wszedobylstwa Youtubowej spolecznosci.

Oczywiscie nie obedzie sie bez studiowania gaszczu krzaczkow. Jak sie okazuje bez znajomosci co najmniej podstawowych symboli, ciezkim okazac sie moze zycie Gaijin (shortened from "Gaikokujin" obcokrajowiec) ze wzgledu na opornosc wiekszosci japonczykow na angielski i rownie wielka odpornosc Gaijin na prawie wylacznie krzaczkowe oznakowanie japonskiego swiata....

A oto jedna z pierwszych lekcji. Jakze przydatna: 


Sayonara! :)