Wednesday 27 January 2010

Łączność z sernikiem...

Pekłam. Pieke sernik. Prawde mowiac pieke ¼ sernika. Nie moglam dluzej czekac. Uwielbiam! Dom rozpachnial sie na calego. Wkolo tupot malenkich, zniecierpliwionych stópek, wszechobecne niuchanie i żebrzace spojrzenia wygłodniałych oczek - biedronki szaleja po kuchni... Ale miało byc bardziej  o lace (tzn. łące !oczywiscie! )

 

Czesto ogarnia mnie ten stan - w Tęsknonariuszu (inaczej: Wielki Słownik Tęsknot) nazwany Łącznością. ,,Zwiastunem  jest obsesyjna wrecz cheć nurnięcia w zieloność. W koncowej fazie objawy moga przybrac jednak krytyczna forme, chory może wówczas słyszeć odgłosy ciągnących żurawi a nawet śliską pierś węża który dotyka się z jakimś ziołem. Zazwyczaj jednak łączność jest po prostu pragnieniem wiosny!,, :)


Z braku wiosny,  obecnie, pozostaje wymyslic sobie i kontemplowac jej dowolny fragment  az do jej zobrazowanego zmaterializowania.  



***

...W powyzszym poscie sporadyczne przejawy polskiego oznakowania, sa z kolei syptomem glebokiej, narastajacej frustracji angielska klawiatura!!!

 





 ***

:)...miedzy ustami a brzegiem sernika milknie muzyka... :)






***

w ''WST'' wykorzystano fragmenty ''Stepów...'' by Adam M.

 

Tuesday 26 January 2010

Dziergatki

Zamienil stryjek.... pedzle na druty ;)

Nie moglam im sie oprzec!

Male Radosci

 



Przypowiesc o konfiturze i czyms jeszcze...

***

Nie wiele jest rzeczy, ktore dzialaja na mnie jak maslana buleczka z Nutella i orzechami, czy lukrowany paczek z koMfitura. Hipnotycznie – uszczesliwiajaco! Jedna z Tych innych rzeczy jest smakowite filmidlo... 

Nie wcinam moze tuzina filmow dziennie (do czego zdolnawy jest Arturo), ale nie od wczoraj wiadomo, ze za jeden wykwintny obrazek z Meryl Streep moglabym bez mrugniecia okiem wyrzec sie miesiecznego dostepu do ukochanych cukrow prostych... Na cale szczescie nikt nie stawia mnie przed sciana nakazujac dokonania wyboru... Tak... w dobie planowania, pietrzacych sie zalatwien i snucia kolejnych  pomyslow, nie ma to jak lekkie weekendy na sofie pod kocykiem... na uczcie kinomana....

‘’Juile & Julia’’ zaowocowal u mnie tesknota za Meryl tak wielka, iz nadchodzacy miesiac Luty okrzykniety zostal miesiacem filmowej retrospekcji! Wglebiac sie bedziemy doglebnie w kazdy zakamarek Streepowej kinematografi, czy sie to Arturo podoba,czy nie. Menu przygotowane, widelce wypolerowane, koce wydziergane, pozostaje odliczac do lutego!  ...Wracajac do  samych‘’Juliow’’, filmik lekki jak beza z wysmienitym merylowo-paryskim kremem, z gatunku rozpromieniajacego cieplem  zimowe londynskie wieczory... I ostatni raz slinilam sie tak  ogladajac ‘’Smak szczescia’’ (org. Shiawase no kaori) przymierajac glodem w klasie ekonomicznej, podczas powrotu z Kraju Szczesliwego Smakosza (czyt. Japonia). 

Bon Appetit!



***

Coz jeszcze apropos dzialu z konfitura? Oslawiona dieta okazuje sie mega hitem! Polowa z nas objada sie na niej do nieprzytomnosci. Az dziw bierze, ze wciaz tak malo popularna... Klub Kwadransowego Grubasa padlby na kolana gubiac po drodze spodnie. 

Co do drugiej polowki - blogoslawie wynalazek kuchenny, ktory czyni zycie przeprostym, przezdrowym i przesakowitym ;)


***

Planowalam tu czesciej zagladac, ale znow wychodzi jak zwykle...

Moze to przez to ostatnie plotno, jest tak niewdzieczne...

Nie wykluczam zazdrosci, milosc ostatnio plynie w jednym tylko kierunku :)