Thursday 23 July 2009

Utonieci w malowniczosci cz.2. ''Ballada o nadzieniu z fasoli, malpach ktorych nie bylo, swietym garnku i kupce kamieni''

12.07.2009

Wyspano sie na futonach, oj wyspano za wszystkie czasy! Zegar wskazywal siodma, gdy zenska czesc naszej druzyny powstala z pieleszy, by zajac sie poranna toaleta w skroconej wersji turystycznej i wklepaniem kremu pod oczy...Krem skonczono wklepywac o godzinie osmej, kiedy to z poscieli wylonila sie meska czesc zespolu. O godzinie  8:03 zgloszono gotowosc do wyjscia.

Dzien postanowil zaczac sie od wspinaczki na gore Misen. Po drodze, zakupiono, specjalnosc Miyajimowych cukiernikow- ciasteczka Momiji Manju, co oznacza lisc klonu. Ciasteczka, a moze raczej buleczki w istocie przybraly ksztalt liscia klonu, wypelnionego przyjemnoscia w postaci masy fasolowej (jednak jest cudowna!), sezamowej, czekoladowej, gruszkowej, ziemniakowej (tez niezla:) ), morelowej itd...

Wracajac do tematu owej gory. Rozmiar nie poraza, zaledwie 535m w kapeluszu. A jednak kapelusz ten, dosc stromy i przybrany zadowalajaca iloscia swiatyniek i kapliczek stanowi nieodzowny punkt programu wycieczkowego porzadnego gaijina...o kontakcie z dzika przyroda nie wspominajac...


Po drodze na gore, napotkalismy na fantastyczne sklepiki z rekodzielem, i nasze ulubione figury przedstawiajace ''siedmiu krasnoludkow'' (o czym napiszemy wkrotce) :)

Ani nie podeszlismy, ani tez nie podbieglismy, za to przewiezlismy nasze leniwe tylki autobusikiem ;)

By zaoszczedzic czasu na wspinaczke, ktora trwa 2 godziny, skorzystalismy tez z kolejnych srodkow transportu. Lekko klaustrofobiczno -rozklekotana  kolejka w przerazajaco widowiskowy sposob podziesiecila moj lek wysokosci. Lek ten z niewyjesnionych przyczyn przepelz tez na Arturo, ktory postanowil zajac nas pochlanianiem ciasteczek i kontemplacja ciekawych rodzaji nadzienia.

Po dotarciu calo, zdrowo i bezciasteczkowo na stacje kolejki, zza parnego powietrza wylonily sie widoki na Miyajime...

Nie jestem pewna jak Arturo, ale dla mnie, pierwszorzednym celem karkolomnej wspinaczki, bylo spotkanie oko w oko z dzika przyroda w postaci makakow japonskich. Dzika przyroda jednak postanowila skorzystac ze swojej wysokorozwinietej inteligecji i wypiac sie na turyste, skutecznie ukrywajac sie w kojacym cieniu. Cienia z dzika przyroda, mimo wytezonych prob nie udalo sie odnalezc...

Zar lal sie z nieba strumieniami, przy czym polgodzninna droga na szczyt wydawala sie masochistyczna proba usmazenia sie zywcem... kazdy bolesny krok, wtapiajace sie w sciezke podeszwy, kazde wiadro wylanego na droge potu, przyblizaly do nas mysli o naturze egzystencjonalno -przyrodniczej.  W skrocie - pogratulowac makakom inteligencji ;) 

Blizej szczytu ukrop stawal sie bardziej znosny, a okolicznosci przyrody coraz bardziej cieszyly oko. A co cieszy Anie: Arturo ma coraz wieksze upodobanie do skal :) 

Tu spontaniczne zdjecie kupki kamieni (stosu okrochow skalnych, zeby bylo poprawnie gelogiczno-polityczie) wykonane przez Arturo.... ach, moje geograficzne serce rosnie! ;)


W poblizu szczytu kompleks swiatyniek, zwiazanych z Kobo Dashi, legendarnym buddyjskim mnichem, dzieki ktoremu gora ta stala sie swietym miejscem dla nurtu buddyjskiego ascetyzmu. Sam Kobo spedzil tu sobie cale 100 dni i nocy oddajac sie ascezie.


Przedstawienia mnichow bywaja tak slodkie i zabawne. Widac, wesole jest zycie ascety :) 

Reikado Hall, ponizej, ukrywa w swoim wnetrzu swiete ognisko, rozpalone 1200 lat temu przez Kobo Dashi i podtrzymywane przed stulecia przez mnichow. Ogien z tego plomienia, zostal uzyty do rozpalenia Pochodni Pokoju znajdujacej sie w Parku Pokoju w Hiroshimie.

Nad swietym ogniskiem (malo ognia, wieeeele dymu!), swiety garnek, ze swieta woda, ktora wg legendy leczy wszelkie choroby.

A tu juz, na szczycie, z dwoma przedstawicielami dzikiej przyrody, pozerajacej wszelkie dobra, od orzeszkow poczawszy na mapach i paszportach skonczywszy. 


Wolimy jednak przyrode w wersji zminimalizowanej, najlepiej wielobarwnej, wolno pelzajaca i z czarujaca skromnoscia pozujaca do zdjecia 

Na koniec, jaszczurek pozegnalny :)

No comments:

Post a Comment