Thursday 21 May 2009

Wstep do nauki o japonskim minimalizmie odc.1. ‘’Skurczone Rewiry’’

Otrzymal Arturo wczoraj potwierdzenie wynajmu lokalu mieszkalnego z linkiem lokalopoznawczym. Mieszkanie w budowli blokopodobnej o dzwiecznej nazwie ''Duplex'', od pierwszego wejrzenia wzbudzilo w nas fale emocji. Po zapoznaniu sie z metrazem i materialami foto zapadla martwa cisza, przerywana jedynie sporadycznymi parskami histerycznego smiechu.... Mikrostudio, wraz z kucheniunia i lazienunia, wielkosci ciut wykraczajacej poza rozmiary naszego malutkiego pokoju.... powiedzmy tak.... szczerze... byloby to ciekawe nad wyraz, tygodniowe posmakownie czym pachnie zycie przecietnego japonczyka. Nie bedac przecietnymi japonczykami jednak, (powiedzialabym wrecz, ze polowa z nas bedaca ponadprzecietnych rozmiarow europejczykiem) mamy zgola inny poglad na teorie naszej przestrzeni zyciowej. Z drugiej strony jednak, ja - oczytana w roznego kalibru przewodnikach- spodziewalam sie tak mikroskopijnego obrotu spraw ;)

''Le duplex'' - widok z wierzchu ;)

Dodatkowo, jako kobieta odchowana na niewielkich przestrzeniach miejskich, ktorej zaden metraz nie straszny, jednakowoz przyznac musze - przezylabym... przezylabym moze nie z latwoscia i lekkoscia, ale jednak...wszak wspomniec trzeba ze uwielbiam sie przytulac ;) Jednakze moj babelek prywatnosci mimo wszystko skurczyl by sie pewnie do klaustrofobicznych wymiarow, ucierpial by zapewne tez uskuteczniany ostatnio program zamaszystych cwiczen na talie osy i plaski brzuch... Natomiast Arturowi nie mozna odmowic tego, iz jest osobistoscia wysoko ceniaca rozmiary swojego wybiegu, czujaca sie niekomfortowo w uciskajacych go przestrzeniach...i nie mozna odmowic mu w tym wypadku racji ;)

Jak sie ma owo wyzej wymienione mikromieszkanie do ilosci pasazerow?

 
1.
Jedna osoba spokojnie rozprostuje kosci, choc o gimnastyce porannej mozna pomarzyc, jedyne co przychodzi mi do glowy, to oszczedne cwiczenia nadgarstkow, co najwyzej skromne krazenia bioderkami. ...Aczkolwiek jedna osoba, bedaca ponadprzecietnym europejczykiem, musi tez zwazac by krazac bioderkami nie zaklinowac sie swoja objetoscia w korytarzu...

2. Jedna osoba z wielka walizka i paroma mniejszymi bagazami, kosci nie rozprostuje juz w tak oczywisty sposob. Walizki moga w ostatecznosci zamieszkac na mikrobalkonie, skutecznie go blokujac... zamieszkac moga oczywiscie pomijajac sezon deszczowy, czyli praktycznie caly sezon w ktorym bedziemy w Tokyo... (wspominalam juz jak bardzo chybionym pomyslem jest jakikolwiek balkon w tym mikrolokalu?)  

3. Dwie osoby,w tym jedna kobieta z wielka walizka ciuchow i mezczyzna z wielka walizka i paroma mniejszymi bagazami, plus z zapasem swietych koszul pracowych, stanowia juz dla siebie pewne zagrozenie w wyniku gleboko rozwinietego w nich poczucia terytorializmu, szczegolnie terytorializmu ubraniowego ... Oczywiscie kobieta bedzie musiala ustapic miejsca swietym koszula pracowym, ktore zajma mikroszafe... i :
a) umiescic swoja obfita garderobe pod lozkiem 
b) umiescic garderbe... w lodowce?
c)umiescic gaderobe na balkonie (odpada, bo stoja tam juz walizki i mamy sezon deszczowy) ... optymalne byloby nie wyjmowac garderoby z walizki, ktora to ulozona na wznak umiescic w miejscu sofy, ktora umieszczona zostalaby na sztorc na balkonie na ktorym stoja pozostale walizki... ot, takie luzne koncepcje...pozostaje tejemnica, czemu nie pomyslalam o umieszczeniu garderoby na sofie (?) ...Wszystko jest do zrobienia ;)



Z plusow ogromnych Duplexu... z mieszkan na wyzszych pieter budynku rozciaga sie piekny widok na Tokyo Tower i samo miasto. Oczywiscie znajac zycie bedziemy mieszkac gdzies w okolicach parteru.... a szkoda, bo podobno drastycznie zmniejsza to szanse na przezycie w przypadku trzesienia ziemi ;)


W sobote moja Polowka Jabluszka ;) wyrusza w nieznane. Zakotwiczy sie pewnie w dupleksie okolo niedzielnego wieczoru czasu japonskiego. I byc moze, w poniedzialek po spotkaniu i zaprzyjaznieniu sie z japonskim zespolem, bedzie mial okazje by potargowac sie o pare dodatkowych metrow wybiegu :)



Thursday 14 May 2009

Monday 11 May 2009

Skutki widoku z okna


''Zmierzch'', Mix media on canvas, 71 x 101 cm

Thursday 7 May 2009

''Droga na Ostroleke''

...czyli majowka w Cambridge :). 

2go maja, nim pierwszy poranny promien slonca zdazyl rozproszyc mroki nocy, Londyn poderwal sie z lozek jak oparzony i ruszyl swe tylki w strone wytrwale wyczekiwanego wypoczynku. Niemrawe tlumy pragnacych wydostac sie z miasta spowily metro, dworce i ulice nieprzeniknionym calunem. Z kazdym krokiem jednak, widmo bliskiego spotkania z natura wprawialo senne rzesze w nastroj rozentuzjazmowanego podekscytowania polaczonego z rzeskim zniecierpliwieniem. Tymczasem w rezydencji na Clapham zblizajaca sie godzina 11 zostala powitana donosnym ziewnieciem wydobywajacym sie z klebowiska poscieli.....

(Godzine pozniej....) Kolejka po bilety do Cambridge ciagnela sie jak guma w majtach, na szczescie guma bardzo elastyczna... dolepilsimy sie do ogonka by juz po chwili zostac magicznie teleportowanym do stanowiska blyskawicznej obslugi. Najtrudniejszym momentem weekendu okazala sie droga wijaca sie przez perony skondensowanego tlumu. Zbita masa zdawala sie jednak zgodnie, acz mozolnie przemieszczac w strone peronu 4go, co znaczaco poprawialo tepo wedrowki, aczkolwiek nie wrozylo zbyt dobrze na przyszlosc. Zgodnie z przewidywaniam masa wtloczyla sie do pociagu do Cambridge, pozostawiajac jednak minimalne zapasy powieszchni siedzacej... Po odnalezieniu owych powierzchni i ulokowaniu sie na siedzeniach weekend uznano za rozpoczety....

Na tawnikach i trotuarach turysci zalegajacy w radykalnych formach bezczynnosci...

...badz podziwiajacy fascynujace zycie i obyczaje pospolicie wystepujacego w Cambridge gatunku studentow 


taki sobie skromny akademicki dziedzinczyk...

blablabla...a za to U NAS na stolowce to podawali makaron z twarogiem i cukrem...! i mielismy obrusy z ceraty :P

w przyplywie formy fizycznej wynajelismy sobie takie, z koszykami :) i z zamiarem odbycia wycieczki pobliskiego(25km) Ely... po wydostaniu sie z miasta, uplywie 4 mil i godziny, zgodnie zawrocilismy i udalismy sie w kierunku zachodzacego slonca i Cambridge... by zalegac na lozku, klnac na nasze bolace tyly :) 

Paczus dzielnie wiosluje:)

I na koniec... nasze ulubione male, puchowe, mieciutkie... :) 

Wiecej fotkow na: http://picasaweb.google.com/HambaltRd/MajowkaWCambridge#