Monday 29 June 2009

Inhalacje rybne...

Sobota 4 rano, poderwalismy sie z lozka, by w podskokach udac sie ogladac martwe ryby. Tsukiji – to jedno z najslynniejszych miejsc w Tokyo. Market rybny, o ktorym mowi sie ‘’ Jesli cos zyje w morzu, to z pewnoscia mozesz kupic to na Tsukiji’’. Dziennie sprzedaja tu 2246 ton ryb, wartych 1.8 biliona Yenow... 
Do Tsukiji z Ginzy, gdzie mieszkamy mamy 15 minut spacerkiem, wzdluz wiezowcow Shiodome. Tokio o tej porze jest  niemal wyludnione, co robi niesamowite wrazenie...




Ponizej typowy dla Tsukiji widoczek -oprawca podczas oprawiania. Byl to drugi czynnik, ktory wzmagal moje poczucie slabosci...

Pierwszym czynnikiem, byl niewatpliwie  wszedobylski smrodek rybno -mieczakowy, ktorego na Wasze szczescie zdjecia nie oddaja... Zapaszek ten, wraz z goracem  i wysoka wilgotnoscia stanowil mieszanke omdlewajaco -wybuchowa. Niektorzy (Arti) radzili sobie z ta niedogodnoscia znakomicie, inni (Anya) musieli uciekac sie do zaawansowanych technik zapobiegajacych utracie pozycji pionowej, oraz powazniejszych komplikacji wewnetrznych.  W przeciagu paru chwil zorientowalam sie iz stoiska z mieczakami, emanuja nieco znosniejsza wonia niz stoiska typowo rybne. Obralam wiec strategie, w ktorej zaczerpnawszy oddechu na stanowisku mieczakowym, zanurzalam sie w gestej aurze Tsukiji,  by w ulamku sekundy zlokalizowac i dotrzec do kolejnej oazy tlenowej... Udalo sie w ten sposob przemierzyc nieprzemierzone Tsukiji :)

A oto kilka atrakcji, ktore przyciagnely wyczulone oko fotografa:




W kategori estetycznej owe figlarnie poskrecane osmiorniczki, zyskaly nasze najwieksze uznanie: 


A tu juz aukcja tunczyka, z ktorej przedewszystkim slynie Tsukiji. Ceny tej ryby siegaja tu niebios. Moze i dlatego gdy pare miesiecy temu, pewnien turysta osmielil sie poglaskac cenna mrozonke, aukcja zostala zamknieta dla szerszej widowni. Nam jednak udalo sie wsliznac, by strzelic kilka fotek i nastepnie w efektownym stylu zostac wyrzuconym na zewnatrz... 





Wtapiajacy sie w otoczenie straznik-ninja na Tsukiji. Lata praktyki zawodowej pozwolily tej personie na doskonaly kamuflaz, na ponizszym zdjeciu bezbledna imitacja pewnego rzadkiego gatunku ryby...


Tradycja mowi ze wizyte na Tsukiji powinno zakonczyc sie sniadaniem z sushi. Po inhalacjach rybnych jednak bylam swiecie przekonana ze ryby przez miesiac do ust nie wezme.... Wracajac do domu zakupilismy lody z zielonej herbaty i ...sushi :)  

No comments:

Post a Comment