Thursday 7 May 2009

''Droga na Ostroleke''

...czyli majowka w Cambridge :). 

2go maja, nim pierwszy poranny promien slonca zdazyl rozproszyc mroki nocy, Londyn poderwal sie z lozek jak oparzony i ruszyl swe tylki w strone wytrwale wyczekiwanego wypoczynku. Niemrawe tlumy pragnacych wydostac sie z miasta spowily metro, dworce i ulice nieprzeniknionym calunem. Z kazdym krokiem jednak, widmo bliskiego spotkania z natura wprawialo senne rzesze w nastroj rozentuzjazmowanego podekscytowania polaczonego z rzeskim zniecierpliwieniem. Tymczasem w rezydencji na Clapham zblizajaca sie godzina 11 zostala powitana donosnym ziewnieciem wydobywajacym sie z klebowiska poscieli.....

(Godzine pozniej....) Kolejka po bilety do Cambridge ciagnela sie jak guma w majtach, na szczescie guma bardzo elastyczna... dolepilsimy sie do ogonka by juz po chwili zostac magicznie teleportowanym do stanowiska blyskawicznej obslugi. Najtrudniejszym momentem weekendu okazala sie droga wijaca sie przez perony skondensowanego tlumu. Zbita masa zdawala sie jednak zgodnie, acz mozolnie przemieszczac w strone peronu 4go, co znaczaco poprawialo tepo wedrowki, aczkolwiek nie wrozylo zbyt dobrze na przyszlosc. Zgodnie z przewidywaniam masa wtloczyla sie do pociagu do Cambridge, pozostawiajac jednak minimalne zapasy powieszchni siedzacej... Po odnalezieniu owych powierzchni i ulokowaniu sie na siedzeniach weekend uznano za rozpoczety....

Na tawnikach i trotuarach turysci zalegajacy w radykalnych formach bezczynnosci...

...badz podziwiajacy fascynujace zycie i obyczaje pospolicie wystepujacego w Cambridge gatunku studentow 


taki sobie skromny akademicki dziedzinczyk...

blablabla...a za to U NAS na stolowce to podawali makaron z twarogiem i cukrem...! i mielismy obrusy z ceraty :P

w przyplywie formy fizycznej wynajelismy sobie takie, z koszykami :) i z zamiarem odbycia wycieczki pobliskiego(25km) Ely... po wydostaniu sie z miasta, uplywie 4 mil i godziny, zgodnie zawrocilismy i udalismy sie w kierunku zachodzacego slonca i Cambridge... by zalegac na lozku, klnac na nasze bolace tyly :) 

Paczus dzielnie wiosluje:)

I na koniec... nasze ulubione male, puchowe, mieciutkie... :) 

Wiecej fotkow na: http://picasaweb.google.com/HambaltRd/MajowkaWCambridge#

1 comment: